heej ! jesli to nie problem: to POLECAM wszystkim fanfiction, nie jest to mój blog, ale sadzac po prologu zapowiada sie cholernie dobrze!(jest o zaynie) A o to prolog: 10 minut. Minęłam próg swojej garderoby przestając czuć wilgoć, a pot i nikotynę. Było siwo od dymu, ale po chwili mgła stawała się niewidoczna, a źrenice przyzwyczajały się do ciemnych barw. 9 minuty. Przeszłam pod ścianą, dostając się pod bar. Unosząc dłoń, zamachałam w powietrzu, przywołując barmana. Ustał na przeciw skanując moją twarz, był wstanie stwierdzić bez pytania czego oczekuję, chociażby po tym, że widuje mnie codziennie. 8 minuty. Ostry smak alkoholu przelał się przez gardło, drażniąc ścianki przełyku. Wykrzywiłam usta w obrzydzeniu, nienawidząc tego. Zamknęłam oczy, wypuszczając całe powietrze z płuc. 7 minuty. Pamiętam bieg po między gwiazdami, uciekałam tak szybko jak mogło pozwolić sobie moje ciało. To tak jakby czas płynął w zwolnionym tempie, chociaż wiesz, że rzeczywistość jest inna. Biegłam ile sił, aż popełniłam błąd, nogi same zaczęły się plątać i wszystko było już osądzone. Upadłam na twarz, czując jak brudna woda kałuży przesiąka w moje włosy. Czas zaczął płynąć szybko, szybciej niż normalnie. 6 minut. Zatopiłam usta w drugim kieliszku, mrużąc oczy. Obrazy przepadły i dopiero wtedy przechyliłam szkło, łykając jego zawartość. 5 minut. Ruszyłam przed siebie, czując ból przeszywający stopy. Bolały i żaden odpoczynek, nie był wstanie go załagodzić. Wysokie szpilki raniły każdy ich minimetr. 4 minuty. Wyprostowałam plecy, wymawiając w myślach swoją codzienną mantrę. "Nie poddasz się". Kiedy właśnie tego chciałam, chciałam uciec, poddać się. Okręciłam się o 90° będąc przy wejściu. 3 minuty. Oczy... te same oczy. Skanowały moje ciało, a skóra pod małą warstwą ciuchów zaczynała się palić i piec. Kim jest ? Byłam obserwowana, nie tylko przez niego. 2 minuty. Znalazłam się na podwyższeniu, zajmując swoje stanowisku. Na twarz wciągałam maskę fałszywego uśmiechu, chowając w sobie strach. Strach młodej dziewczyny. 1 minuta. To jest świat, do którego nigdy nie chciałam trafić... Nazywam się May Mayer. May jak piąty miesiąc roku, jak czas gdy słońce dniami jest w zenicie, a noce są mroźne. Jestem po prostu May.......
Matka Louisa ma poważne problemy zdrowotne, a mianowicie raka. Ledwo wiąże koniec z końcem więc nie może zebrać sumy 100 tys w trzy miesiące. Pomaga jej syn. Dostał pracę w kwiaciarni, co najdziwniejsze bez żadnego wykształcenia. Ale czy na pewno będzie tam składał bukiety? http://flowersareourbeginning.blogspot.com/
Bd to dalej tłumaczyć?
OdpowiedzUsuńautorka usunęła opowiadanie, więc nie mam czego tłumaczyć :_: czytanie ze zrozumieniem nie boli
Usuńkiedy bedziesz to dalej pisac ? prosze cie pisz dalej to jest mega super , masz talent
OdpowiedzUsuńja to tłumaczę ! błagam was czytajcie ze zrozumieniem
UsuńMoglabys wymyślać dalszą część tego Fanfiction BŁAGAM !!!!!!!!?????! :)
OdpowiedzUsuńAle ona tego nie piszę.. To jest tłumaczenie! Autorka usunęła opowiadanie więc nie ma czego tłumaczyć. :(
Usuńheej ! jesli to nie problem: to POLECAM wszystkim fanfiction, nie jest to mój blog, ale sadzac po prologu zapowiada sie cholernie dobrze!(jest o zaynie) A o to prolog:
OdpowiedzUsuń10 minut.
Minęłam próg swojej garderoby przestając czuć wilgoć, a pot i nikotynę. Było siwo od dymu, ale po chwili mgła stawała się niewidoczna, a źrenice przyzwyczajały się do ciemnych barw.
9 minuty.
Przeszłam pod ścianą, dostając się pod bar. Unosząc dłoń, zamachałam w powietrzu, przywołując barmana. Ustał na przeciw skanując moją twarz, był wstanie stwierdzić bez pytania czego oczekuję, chociażby po tym, że widuje mnie codziennie.
8 minuty.
Ostry smak alkoholu przelał się przez gardło, drażniąc ścianki przełyku. Wykrzywiłam usta w obrzydzeniu, nienawidząc tego. Zamknęłam oczy, wypuszczając całe powietrze z płuc.
7 minuty.
Pamiętam bieg po między gwiazdami, uciekałam tak szybko jak mogło pozwolić sobie moje ciało. To tak jakby czas płynął w zwolnionym tempie, chociaż wiesz, że rzeczywistość jest inna. Biegłam ile sił, aż popełniłam błąd, nogi same zaczęły się plątać i wszystko było już osądzone. Upadłam na twarz, czując jak brudna woda kałuży przesiąka w moje włosy. Czas zaczął płynąć szybko, szybciej niż normalnie.
6 minut.
Zatopiłam usta w drugim kieliszku, mrużąc oczy. Obrazy przepadły i dopiero wtedy przechyliłam szkło, łykając jego zawartość.
5 minut.
Ruszyłam przed siebie, czując ból przeszywający stopy. Bolały i żaden odpoczynek, nie był wstanie go załagodzić. Wysokie szpilki raniły każdy ich minimetr.
4 minuty.
Wyprostowałam plecy, wymawiając w myślach swoją codzienną mantrę. "Nie poddasz się". Kiedy właśnie tego chciałam, chciałam uciec, poddać się. Okręciłam się o 90° będąc przy wejściu.
3 minuty.
Oczy... te same oczy. Skanowały moje ciało, a skóra pod małą warstwą ciuchów zaczynała się palić i piec. Kim jest ? Byłam obserwowana, nie tylko przez niego.
2 minuty.
Znalazłam się na podwyższeniu, zajmując swoje stanowisku. Na twarz wciągałam maskę fałszywego uśmiechu, chowając w sobie strach. Strach młodej dziewczyny.
1 minuta.
To jest świat, do którego nigdy nie chciałam trafić... Nazywam się May Mayer. May jak piąty miesiąc roku, jak czas gdy słońce dniami jest w zenicie, a noce są mroźne. Jestem po prostu May.......
A o to on: http://zayn-malik-promise-fanfiction.blogspot.com/ <3
UsuńMatka Louisa ma poważne problemy zdrowotne, a mianowicie raka. Ledwo wiąże koniec z końcem więc nie może zebrać sumy 100 tys w trzy miesiące. Pomaga jej syn. Dostał pracę w kwiaciarni, co najdziwniejsze bez żadnego wykształcenia. Ale czy na pewno będzie tam składał bukiety?
OdpowiedzUsuńhttp://flowersareourbeginning.blogspot.com/
Zajrzyjcie
OdpowiedzUsuńhttp://life-not-always-a-happy-ending.blogspot.com/
Będzie next? :( :'(
OdpowiedzUsuń